* HARRY *
Martwiliśmy się, nawet Niall, który tego nie okazywał. Widać było, że jest mu ciężko. Nerwowo chodziłem po pokoju.
- A co jeśli coś jej się stało? - spytałem.
- Nic się nie stało, nie możemy tak myśleć, uspokój się. - uspokajał nas Liam.
- Co się miało stać? Pewnie szlaja się gdzieś z jakimś chłopakiem, ale nam nie powie? Bo po co mówić takie rzeczy przyjaciołom nie? - wybuchnął Niall i pognał na górę.
- Ten dalej to samo. - westchnąłem.
- Poniekąd mu się nie dziwie... Można powiedzieć, że nas okłamała. A jego to najbardziej zraniło, bo go olała. - skinąłem głową. Wiedziałem, że Zayn ma rację, ale tleniony trochę przesadzał. Powinien dać jej to wszystko wytłumaczyć.
- A może podzwonimy po szpitalach? - zaproponowałem.
- Odczekajmy. Nie panikujmy od razu. Jeśli do jutra się nie pokaże to to zrobimy. - postanowił Lou. Zgodziliśmy się, chociaż przyznam, że ja niechętnie. No ale cóż. Trzeba było to jakoś przetrwać. Starałem się o tym nie myśleć, ale się nie dało. Ciągle w głowie siedziała mi Als. Dlaczego mi nie powiedziała, że z kimś się spotka? Hmmm. Może dlatego mnie odrzuciła? Nie wiem. Przychodziło mi milion pytań na sekundę, a ja na żadne nie potrafiłem sobie odpowiedzieć. Miałem kompletną pustkę w głowię, najgorsze uczucie w moim życiu. Do tego dochodziła ta niepewność, strach. Bałem się, cholernie się o nią bałem.
* ALYSSA *
Obudziłam się w obcym miejscu. Ściany i sufit w kolorze białym, miliony urządzeń, do których zresztą byłam podłączona. Szpital - tak to na pewno szpital. Pomyślałam. Po chwili przypomniał mi się cały dzień. Nie wiedziałam, co się mogło stać.
- O już się pani obudziła. - do sali weszła pielęgniarka.
- Tak. - uśmiechnęłam się.
- Jak się pani czuje?
- Wspaniale. Mogę chociaż wiedzieć dlaczego tu trafiłam? - spytałam.
- Zasłabła pani na ulicy.
- Czyli mogę dzisiaj opuścić szpital? - spytałam dla upewnienia.
- Niestety nie. Mam dla pani złą wiadomość.
- Słucham? - przełknęłam głośno ślinę i wzięłam głęboki wdech.
- Ma pani raka. Ale ma pani również wielkie szczęście. Jest 90 procentowa szansa, że panią wyleczymy. - uśmiechnęła się ciepło.
- Chcę zostać sama. - wydukałam.
- Dobrze, oczywiście, ale czy możemy powiadomić kogoś bliskiego o pani pobycie tutaj? - spytała.
- Nie mam nikogo. Rodzice i brat nie żyją, a przyjaciół nie mam. - odparłam bez wahania.
- Przykro mi. - odpowiedziała i wyszła.
Powiedziałam tak, bo moi rodzice i tak by się nie przejęli, że mam raka i mogę umrzeć. A chłopcy? Nie chcę ich martwić i przysparzać im więcej kłopotów. Są gwiazdami, mają swoje sprawy i nie mogą wiecznie się mną zajmować. Leczenie podejmę, oczywiście, ale samotnie. Przejdę przez to sama, a przynajmniej się postaram. Już wystarczająco ludzi skrzywdziłam. Więcej nie chcę tego robić.
* NIALL *
Zacząłem się naprawdę martwić. Nie było jej na noc w domu... Chciałem, żeby to, że poszła gdzieś z jakimś chłopakiem było prawdą, tylko oby jej się nic nie stało.
- To co? Szukamy po szpitalach? - spytałem.
- To nie będzie konieczne. - powiedział Louis podając mi gazetę. Jako jedyny jej nie przeczytałem jeszcze.
" Alyssa Johnson - przyjaciółka chłopaków z zespołu One Direction miała wypadek, nie wiemy jeszcze co się stało, ale dowiemy się - na pewno!" Przeczytałem to i zamarłem.
- Zrobili jej nawet zdjęcia, co za idioci! - wkurzyłem się. Jak można robić zdjęcia komuś, kto leży nieprzytomny na chodniku. Było jeszcze zdjęcie, jak wnosili ją do karetki.
- Który to szpital? - zapytałem przestraszony.
- Pisze tam. Jedziemy. - odezwał się Zayn. Już nawet nie chciałem szukać tego, gdzie napisane było, do którego szpitala ją zabrali, bo musiałbym spojrzeć znów na te okropne zdjęcia. Wyszedłem z domu, wrzuciłem ten szmatławiec do kosza i wsiadłem do auta.
- Ja poprowadzę. - zaproponował Liam, zabierając Lou'iemu kluczyki. On był najbardziej opanowany. Ja i Harry płakaliśmy, Zayn nerwowo przeczesywał włosy a Louis cały się trząsł. Dobrze, że nie było z nami dziewczyn, bo byłoby niezłe zamieszanie. W 15 minut dojechaliśmy do szpitala. Oczywiście było już przed nim pełno paparazzich. Nie obyło się bez zdjęć. Porobili nam pełno. Pewnie w gazetach już niedługo się pojawią, ale teraz nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia. Moja mała Alyssa leżała w szpitalu, nie wiem z jakiego powodu.
- Przepraszam, gdzie leży Alyssa Johnson? - spytał Liam.
- A kim wy jesteście? Jeśli nie jesteście z rodziny to nie mogę was wpuścić. - odpowiedziała.
- Jesteśmy jej przyjaciółmi, a to jest jej chłopak. - powiedziałem wskazując na Harry'ego.
- Sala 115. - odparła recepcjonistka.
- Dziękuję. - odrzekłem ciągnąć za sobą chłopaków.
Z jej sali właśnie wyszła pielęgniarka.
- Przepraszam, co jej jest? - zapytał Louis.
- Kim wy jesteście? Z tego, co wiem, Alyssa rodziny nie ma, zresztą jak mówiła przyjaciół też nie. - powiedziała z grymasem na twarzy kobieta. Po mojej twarzy spłynęło kilka dodatkowych łez.
- Najwyraźniej nie chciała Was martwić. - dodała szybko patrząc na mnie. Skinąłem głową.
- Na razie wszystko jest w porządku. Ale lepiej, żebyście wchodzili pojedynczo. - odparła i odeszła. Usiadłem, wiedziałem, że pierwszą osobą jaka powinna do niej wejść jest Harry, bo to on był przy niej przez ten czas, kiedy ja miałem 'focha'.
- Idź Niall. - powiedział lokowaty patrząc na mnie.
- Ale
- Idź! - ponaglił. Wstałem i powoli wszedłem do jej sali.
- Niall? Co Ty tu robisz? - zdziwiła się widząc mnie.
- Jesteśmy tu wszyscy. Pomimo tego, że nas nie chciałaś. - powiedziałem.
- Jeśli przyszedłeś się kłócić to wyjdź. - próbowała utrzymać kamienny wyraz twarzy, ale jej nie wyszło, bo po jej twarzy spłynęło kilka łez.
- Przepraszam, nie chcę się kłócić. - podszedłem do jej łóżka.
- Chcę, żeby było tak jak dawniej. - powiedziałem. - Tylko nie mogę zrozumieć, dlaczego powiedziałaś, że nikogo nie masz. - westchnąłem.
- Niall ja.. przepraszam. Wiesz, że moi rodzice nawet, by się nie przejęli, więc po co mają ich z pracy wyciągać.
- A my? - wydukałem.
- Nie chciałam was martwić. - odparła.
- O mało co nie umarliśmy ze strachu o Ciebie. - powiedziałem opierając swoje czoło o jej.
- Przepraszam, obiecuję, że już nigdy tak nie zrobię. - powiedziała przytulając się do mnie.
- Mam nadzieję, kocham Cię mała. - odparłem głaskając ją po włosach.
- Ja Ciebie też Niall.
Trwaliśmy tak przez chwilę.
- A bym zapomniał. - uśmiechnąłem się. - Co Ci jest? Dlaczego tu trafiłaś? - spytałem.
- Zemdlałam to znaczy zasłabłam na ulicy.
- Ale dlaczego?
- Mam raka Niall, mam raka płuc. - zamurowało mnie. Kompletnie nie wiedziałem, co mam powiedzieć.
___________________________________________________________________________
Przepraszam, że dodałam dopiero dziś, skoro obiecywałam na sobotę, ale wczoraj miałam urodziny, spore zamieszanie. ;) chciałam bardzo podziękować else_007 za życzenia, bo Ty jako jedyna mi tutaj złożyłaś :* takie drobnostki, a mnie tak cieszą, naprawdę. Kocham was <3 Kolejny obiecuję na sobotę i proszę o 10 komentarzy :*
Bardzo mi się spodobała ta piosenka:
Justin Bieber ft Nicki Minaj - Beauty And A Beat ;))
OMFG! Raka?! Serio?! Ale nie zabijesz jej? Błagam Cię ! Rozdział jest super ! <3
OdpowiedzUsuńTego to się nie spodziewałam, nich ona wyzdrowieje! Fajnie że się pogodziła z Niallem, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńona musi wyzdrowieć nie możesz jej tak uśmiercić ;d
OdpowiedzUsuńzapraszam do nas:
http://you-always-in-my-heart.blogspot.com/
Super, tylko ona nie może umrzeć ona na żyć i być z Hazzą ;d
OdpowiedzUsuńaAa nareszcie dodałaś nowy rozdział ... ! tęskniłam ... :*
OdpowiedzUsuńjuż czekam na nn ... :)
OO. ja tez uwielbiam tę piosenkę <3 Świeetna jest. Bieber ♥♥
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty. i trochę smutny. Tylko nie waż mi się "uśmiercać Als .!:/ Czekam do następnej sobotyy :P
Ma raka?! Żeby tylko Alyssa się wyleczyła ;p Rozdział super, nie będę się rozpisywać, bo nie umiem pisać komentarzy, czekam na NEXT
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/
Smutny, mam nadzieję, że wygra z rakiem. :(
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz!xD
Zapraszam na mojego bloga one-love-one-band-one-direction.blogspot.com
Proszę zostaw koma ;P
Ughm. Się namieszało. Wiem jednak, że rak Alyssy będzie jakimś symbolem, coś się wydarzy i to niekoniecznie będzie śmierć tej dziewczyny.
OdpowiedzUsuńOgólnie, WOW!
PS: Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nie mam zbytnio czasu. Korzystam ze swego rodzaju swobody, gdyż zmogło mnie chorubsko i nadrabiam...
Oh my god <3333 Kocham to opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńI nawet nie wiesz jak sięjaram *.*
1. Ten rozdział dodane w moje urodziny *.*
2. Mam te urodziny dokładnie dzień po Tobie *.*
:D
ppzdrawiam kochana! I spóźnione życzenia ^^
Wszystkiego najlepszego i chociaż spóźniłam się dwa lata [ ^^ ]to żuczę Ci wyprowadzki do Londynu i kariery tanecznej! :)
Icaa