Translate

piątek, 26 października 2012

Rozdział 24

* NIALL * 

Pojechaliśmy do Alana w czwórkę. Tak jak zaplanowaliśmy. 
- To, co powiemy? Że dlaczego nie ma Hazzy z nami? - spytał zakłopotany Lou.
- Jak to co? Prawdę. - odparłem.
- Ale fani na nią naskoczą, wiesz, jak jest Niall. - odezwał się Liam.
- Lepiej powiedzieć prawdę, niż żeby sami snuli jakieś niestworzone historie. Als z hejtami sobie poradzi, uwierz mi, znam ją. - powiedziałam przekonująco.
- Skoro tak twierdzisz. - westchnął Daddy. Więcej już nikt się nie odezwał. Siedzieliśmy w ciszy przez całą drogę. W końcu dojechaliśmy. Po jakichś 15 minutach zaczął się wywiad.
- Dlaczego nie ma z Wami Harry'ego? - spytał Alan. Chłopcy popatrzeli na siebie zestresowani.
- Pojechał odebrać naszą przyjaciółkę ze szpitala, niestety nie zdążyłby dotrzeć tutaj na czas. - odpowiedziałem, śmiejąc się z zakłopotanych przyjaciół.
- Alyssę Johnson tak? - upewnił się.
- Dokładnie tak. - odparłem.
- Piękna dziewczyna. - dodał, a my przytaknęliśmy z uśmiechami.
- Jacy zgodni. - zaśmiał się.
- Jak zwykle. - dodał cicho Zayn, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
- No więc fani się pytają, kim tak naprawdę jest dla Was Alyssa. Proszą o odpowiedź każdego z osobna. Liam? - zwrócił się do niego.
- Młodsza, kochana siostrzyczka, o którą się troszczę, martwię, którą się opiekuję. Oczywiście muszę też pilnować, żeby niczego nie zmalowała, z Louisem zresztą. - odpowiedział, a my się zaśmialiśmy.
- Nieźle, haha. - skomentował Alan. - Louis? 
- Przyjaciółka, zwariowana, miła, kochana, pomocna. Kocham ją za to, że zawsze zgadza się mi pomóc, gdy chcę wywinąć chłopakom jakiś numer, a czasem nawet sama je wymyśla. Mamy niezły ubaw. Nigdy nie spotkałem nikogo tak podobnego do mnie. - odpowiedział bez wahania.
- Zayn?
- Przyjaciółka, a zarazem siostra. Mamy podobne tajemnicze charaktery. Porozumiewamy się bez słów. Godzina ciszy spędzona w jej towarzystwie pozwala mi poukładać wszystkie swoje problemy, sprawy, których nie udałoby mi się ogarnąć bez jej obecności.
- Słodkie. - skwitował Alan.
- Niall? - skierował pytanie do mnie. 
- Najlepsza przyjaciółka, kochana siostra, bardzo bliska mi osoba. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez niej. Kiedy mam problem kieruje się do niej, bo czasem chłopaki nie potrafią mi pomóc, pomimo tego, że próbują to nie mogą... Minuta spędzona w jej towarzystwie i od razu poprawia mi się humor i taki zostaje do końca dnia. Jest, pomimo pozorów, strasznie optymistyczną osobą. 
- A dla Harry'ego? - zapytał. To pytanie kompletnie zbiło mnie z tropu. Sam dokładnie nie wiedziałem, za kogo on ją uważa.
- Na pewno jest bardzo bliską dla niego osobą, ale wolelibyśmy, żeby sam się wypowiedział na ten temat. - uśmiechnąłem się.
- Niech będzie. Fani proszą, żebyście zrobili Twitcam'a z Alyssą, bo chcą ją poznać. - powiedział.
- Świetny pomysł! Dzisiaj 20.00 Twitcam z Als. - wyszczerzyliśmy się. 
Wywiad przebiegł bez większych komplikacji. Po godzinie mogliśmy spokojnie udać się do domu.

* ALYSSA * 

Siedzieliśmy czekając na chłopaków, a mi przyszedł do głowy świetny plan.
- Harry, mam super pomysł! - wyszczerzyłam się.
- O nie! Jak Lou tak mówi to nie jest dobrze. - udał przerażonego, na co wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Jego mina była zabójcza.
- Dobra cicho już! Mów. - ponaglił.
- Udawajmy, że jesteśmy mega pokłóceni. - powiedziałam, gdy już się ogarnęłam.
- O nie.. - jęknął.
- Błagam... Wynagrodzę Ci to. Zdziwią się, gdy zakończymy naszą kłótnie pocałunkiem. - wiedziałam, że jak to powiem to zadziała.
- Okej ! - zaśmiał się i przyciągając od siebie czule pocałował.
- Idą! - oderwałam się od chłopaka i usiadłam na fotelu. Chłopcy uśmiechnięci weszli do salonu.
- Jeeeeej nareszcie! - krzyknęłam.
- A co tęskniłaś? - zaśmiał się blondyn.
- Też. Ale z tym idiotą nie da się wytrzymać. - zaczęłam scenkę.
- Co jest? - Liam spytał się Loczka.
- Przestań nawet nie chcę mi się o tym gadać. - odparł.
- No powiedz, co zrobiłeś no! - wydarłam się.
- Co Ty zrobiłaś! - krzyczeliśmy, a chłopcy stali zdezorientowani przyglądając się nam.
- Jesteś żałosny! Przyznać się nie potrafisz, dlatego zganiasz na mnie! Pustak. 
- Nie zganiam na Ciebie, to po prostu Twoja wina! 
- Jasne, co najgorsze to moja wina! Ty to zrobiłeś.
- Tak, na pewno ja! Daj mi święty spokój.
- Jak sobie chcesz. - odpowiedziałam na koniec i wbiłam wzrok w telewizor. Harry zrobił to samo. Przez dłuższą chwilę, chłopcy nie wiedzieli, co się dzieje.
- O co tu kurwa chodzi? - spytał zdezorientowany Zayn.
- O co? Ty się kurwa pytasz o co? - udałam oburzoną. - Niech on Ci powie!- dodałam krzycząc. 
Hazza wstał wpierdzielił mi się na fotel i obejmując mnie powiedział:
- Jesteśmy razem. - Mina moich przyjaciół była po prostu bezcenna. Tego nie da się opisać. 
- Czyli ta kłótnia była na żarty? - spytał upewniając się Niall.
- Brawo. - zaśmiałam się. 
Przyjaciele rzucili się na nas, zaczęli ściskać i gratulować.
- Kochanie jutro powiemy to całeeeeeeeeeeeemu światuu. - wyszczerzył się.
- Jesteś pewien ? - spytałam niepewnie.
- Jak niczego innego w życiu. - odpowiedział i złożył na moich ustach czuły pocałunek.
___________________________________________________________________________

Przepraszam, że tak krótko, ale w ogóle nie miałam weny. Ten rozdział wręcz wymusiłam. Jutro może byłoby coś kreatywniejszego, ale niestety nie znajdę czasu, aby tu zajrzeć. I powiem Wam, że ogólnie dzisiaj jest najpiękniejszy dzień w moim życiu. : * Kolejny w następną sobotę <3
+ fakt o mnie: Jestem tancerką, która tańczy 4 lata, kocha piłkę nożną i nie możliwości w nią grać, jak na razie : c zajebiście, no nie?

sobota, 20 października 2012

Rozdział 23

Nie mogłem jej stracić, wiedziałem, że musimy przez to przejść razem. Tęskniłem, bardzo tęskniłem za jej bliskością. Cieszyłem się, że wreszcie się pogodziliśmy. Siedziałem przy jej łóżku nie odzywając się ani słowem. Myślałem, myślałem, co jej powiedzieć, jak pocieszyć.
- Niall, powiedz coś wreszcie. - odezwała się po dłuższej chwili, po jej policzkach spływały łzy.
- Mała... - powiedziałem cicho wtulając się w jej włosy.
- Przejdziemy przez to razem. - dodałem, nie podnosząc głowy, aby nie widziała jak płaczę. Niestety się nie udało.
- Nie płacz, proszę... - powiedziała cicho.
- Mamy Pani coś do powiedzenia. - wszedł uśmiechnięty lekarz. Podniosłem się, a Als poprawiła na łóżku.
- Słucham. - wydukała.
- Nie jest Pani chora. Stażysta pomylił wyniki. Nic pani nie jest. To po prostu osłabienie. Przepraszamy. Jutro będzie mogła pani wyjść ze szpitala. - powiedział lekarz, a ja wręcz skakałem z radości. Podniosłem przyjaciółkę z łóżka i zacząłem kręcić wokół. Po chwili wylecieliśmy oboje na korytarz i zaczęliśmy przytulać się do przyjaciół, kompletnie zdezorientowanych przyjaciół.
- Ale co jest? - spytał w końcu Lou. Usiedliśmy, a ja zacząłem.
- Po pierwsze pogodziłem się z Als. - powiedziałem przytulając ją do siebie, a ona mocno się we mnie wtuliła.
- Po drugie przed chwilą dowiedziałem się, że ma raka płuc.NIE PRZERYWAJCIE MI. SPOKOJNIE. - dodałem szybko, żeby nie zaczęli siać fermentu.
- Ale wszedł lekarz i powiedział, że stażysta pomylił wyniki i że to tylko zmęczenie. - dodała rozweselona Als, a oni aż odetchnęli z ulgą.
- Nie wiecie, co ja tam przeżywałem przez te kilkanaście minut. Istne piekło. - rzekłem patrząc na przyjaciół.
- Tak się martwiliśmy. - powiedział Liam, a ona szeroko się uśmiechnęła.

***
* HARRY *

- Świetnie. - powiedziałem. - Mieliśmy jechać po Alyssę, a mamy wywiad, bosko wprost. - oburzyłem się. 
- Narzekasz tak od 20 minut, my też nie wiemy, co mamy robić ale uspokój się. - odezwał się Zayn.
- Ale ja wiem. - powiedział Niall. - Jedź po nią! Harry jedź po nią! Pojedziemy sami do Alana. - dodał.
- Na pewno ? - spojrzałem na resztę chłopaków, którzy energicznie kiwali głowami z uśmiechami na twarzy.
- Dobra! - rzekłem szybko i poleciałem biegiem do swojego auta. Po 15 minutach byłem w szpitalu. Als była już spakowana i siedziała na łóżku.
- Już myślałam, że zapomnieliście. - powiedziała, gdy wszedłem.
- O Tobie? Nigdy. - odparłem i przytuliłem ją.
- Po prostu nie wiedzieliśmy, czy wszyscy mieliśmy nie iść na wywiad, czy tylko któryś z nas. - uśmiechnąłem się.
- Macie dzisiaj wywiad? - spytała.
- Tak, za 15 minut. - odparłem.
- Przepraszam Cię, jedź. Może jakoś zdążysz, albo troszkę się spóźnisz. Fani będą zawiedzeni, jak Cię nie będzie. - zamartwiała się.
- Alyssa, uspokój się. Nic się nie stało. Wole być tu z Tobą. - dodałem.
- Dziękuję. - powiedziała. Wziąłem jej rzeczy i ruszyliśmy do auta. 
- Harry, mam prośbę. Możemy podjechać do parku? Do tego miejsca, gdzie się pożegnaliśmy? Jak odeszłam bez słowa? - spytała. 
- Oczywiście. - odpowiedziałem i ruszyłem w tym kierunku. Nie miałem pojęcia, po co chciała tam jechać, ale dla niej zrobiłbym wszystko. Zatrzymaliśmy się jakieś 100 metrów od tego miejsca. Wysiadła. Zrobiłem to samo i ruszyłem za nią. Dotarliśmy tam. Stałem  i patrzyłem, co robi. Westchnęła głęboko odwracając się w moją stronę. Podeszła do mnie i pocałowała, od tak sobie. Odwzajemniłem to. W tej chwili świat stracił dla mnie znaczenie. Magiczna chwila dla mnie. Chciałbym móc doświadczać tego więcej razy.
- Też Cię kocham. - powiedziała, a ja przyglądałem się jej, jak jakiś idiota. 
- Kocham Cię Harry. - zaśmiała się. - Przepraszam, że tak zareagowałam, ale no, po prostu przepraszam. - dodała, a z jej oczu spłynęło kilka łez. Otarłem je opuszkami palców.
- Też Cię kocham Alyssa. - dodałem i pocałowałem ją, tym razem namiętniej. 

* ALYSSA * 

Czekałam na chłopaków. Spóźniali się. Zaczynałam się martwić. Gdy byłam w szpitalu miałam chwile czasu, żeby sobie wszystko poukładać, a przede wszystkim uczucia. Rozmyślałam o relacjach moich z każdym z chłopaków i dziewczyn.
  • Liam - starszy brat, wspierający, pilnujący. Osoba, na której zawsze można polegać, wypłakać się, po prostu mój Josh. Był taki sam jak on. Opiekował się mną. Nie pozwalał wyrządzić krzywdy. Nikogo prócz jego i Josh'a nie darzyłam takim, wyjątkowym uczuciem.
  • Louis - dobry przyjaciel, z którym zawsze można się powygłupiać, pośmiać. Porobić kawały innym, wspólnie przyjmować konsekwencje, które z tego wychodzą. Nikt, tak jak on nie potrafił mi nigdy poprawić humoru.
  • Zayn - bratnia dusza, przyjaciel, który doskonale rozumie moje problemy, potrafi doradzić, pomóc. Nawet 5 minut ciszy w jego towarzystwie pomaga mi ogarnąć myśli, poukładać rzeczy, których do tej pory nie dałabym rady ułożyć. Jego obecność rozwiązuje wszystkie moje sprawy.
  • Niall - najlepszy przyjaciel, który wyciągnął mnie z błędnego koła, czyli samotności, chamstwa, obojętności. Zawsze przy mnie jest, stara się pomóc, poprawić nastrój. Zawsze płacze, gdy ja płaczę, cieszy się gdy ja się cieszę i stresuję razem ze mną. Jest moją podporą w każdej sytuacji.
  • Harry - osoba, która do pewnego momentu była moim przyjacielem. Dopóki nie zrozumiałam, jak ogromnym uczuciem darzę tego człowieka. Miłość - tak, bo to ona tak niespodziewanie wdarła się w moje życie. Brakowało mi bliskości osoby, której zależałoby na mnie bardziej, niż na przyjaciółce. Kocham go i cieszę się, że wreszcie to przyznałam, nie tylko przed samą sobą,  ale także i przed nim.
  • Danielle - najlepsza przyjaciółka, która była dziewczyną mojego brata, a teraz jest dziewczyną bardzo ważnej dla mnie osoby. Nie dziwię się, że jest z Liam'em, jest identyczny jak mój Josh. Cieszę się, że nasze relacje są takie jak kiedyś, bardzo mi na tym zależało.
  • Eleanor - starsza siostra, która potrafi dobrze doradzić, co do chłopaków, jak i ubrań, mogę na nią liczyć, bo potrafi również pocieszyć. To dzięki niej Louie jest taki jaki jest, dziękuję jej za to. Wiem, że mogę na niej polegać.
  • Perrie - jest identyczna jak ja, jeśli chodzi o uczucia. Wrażliwa, ale i spontaniczna, również nieprzewidywalna. Bardzo ubarwia moje życie i dziękuję jej za to. Mogę na nią liczyć tak, jak na wszystkich innych. DZIĘKUJĘ BOGU ZA TAKICH WSPANIAŁYCH PRZYJACIÓŁ.
Po chwili do mojej sali wbiegł zasapany obiekt moich westchnień. Wiedziałam, że dzisiaj muszę powiedzieć mu, co do niego czuję. Trochę się bałam, że on zmienił zdanie, no ale dla niego mogłam zaryzykować.
- Już myślałam, że zapomnieliście. - powiedziałam, gdy wszedł.
- O Tobie? Nigdy. - odparł i przytulił mnie.
- Po prostu nie wiedzieliśmy, czy wszyscy mieliśmy nie iść na wywiad, czy tylko któryś z nas. - uśmiechnął się.
- Macie dzisiaj wywiad? - spytałam.
- Tak, za 15 minut. - odparł.
- Przepraszam Cię, jedź. Może jakoś zdążysz, albo troszkę się spóźnisz. Fani będą zawiedzeni, jak Cię nie będzie. - powiedziałam, chociaż tak naprawdę chciałam, żeby został. Został przy mnie na zawsze.
- Alyssa, uspokój się. Nic się nie stało. Wole być tu z Tobą. - dodał.
- Dziękuję. - powiedziałam. Wziął moje rzeczy i ruszyliśmy do auta.
- Harry, mam prośbę. Możemy podjechać do parku? Do tego miejsca, gdzie się pożegnaliśmy? Jak odeszłam bez słowa? - spytałam.
- Oczywiście. - odpowiedział i ruszył w tym kierunku. Cieszyłam się, że się zgodził. Planowałam to i miałam nadzieję, że wyjdzie tak jak bym chciała. Zatrzymaliśmy się około 100 metrów od miejsca, do którego chciałam iść. Wysiadłam i ruszyłam przed siebie, Loczek zrobił to samo uprzednio zamykając auto. Dotarliśmy tam, przez chwilę się zastanawiałam. Harry intensywnie mi się przyglądał. Wzięłam głęboki wdech, obróciłam się do niego i pocałowałam. Odwzajemnił to, więc nie było tak źle, chociaż i tak cholernie się denerwowałam.
- Też Cię kocham. - powiedziałam, a on przyglądał mi się. Słodkie było to jego niedowierzanie.
- Kocham Cię Harry. - zaśmiałam się. - Przepraszam, że tak zareagowałam, ale no, po prostu przepraszam. - dodałam i poczułam jak po policzkach spływają mi łzy. Harry otarł je opuszkami palców.
- Też Cię kocham Alyssa. - dodał i pocałował mnie tak, że mój świat zaczął wirować. Czułam się jak anioł, który właśnie znalazł swoje miejsce na ziemi.
___________________________________________________________________________

Haha mam Was! Nie ma żadnego raka :D wszystko szczęśliwie. Wiem, że nie mogliście się doczekać, aby Alyssa wreszcie była z Harry'm, więc macie. Mi osobiście bardzo podoba się ten rozdział naszła mnie straszliwa wena ;)) To chyba dlatego, że pogodziłam się z przyjaciółką i wreszcie spędziłyśmy wspólnie czas jak kiedyś :> rozdział 24, jeśli będzie 15 komentarzy ? :) kocham was <3

+ ŚLICZNA PIOSENKA, ALE OBEJRZYJCIE TELEDYSK, NAPRAWDĘ WZRUSZA.
http://www.youtube.com/watch?v=i41qWJ6QjPI

niedziela, 14 października 2012

Rozdział 22

* HARRY *

Martwiliśmy się, nawet Niall, który tego nie okazywał. Widać było, że jest mu ciężko. Nerwowo chodziłem po pokoju.
- A co jeśli coś jej się stało? - spytałem.
- Nic się nie stało, nie możemy tak myśleć, uspokój się. - uspokajał nas Liam.
- Co się miało stać? Pewnie szlaja się gdzieś z jakimś chłopakiem, ale nam nie powie? Bo po co mówić takie rzeczy przyjaciołom nie? - wybuchnął Niall i pognał na górę.
- Ten dalej to samo. - westchnąłem.
- Poniekąd mu się nie dziwie... Można powiedzieć, że nas okłamała. A jego to najbardziej zraniło, bo go olała. - skinąłem głową. Wiedziałem, że Zayn ma rację, ale tleniony trochę przesadzał. Powinien dać jej to wszystko wytłumaczyć.
- A może podzwonimy po szpitalach? - zaproponowałem.
- Odczekajmy. Nie panikujmy od razu. Jeśli do jutra się nie pokaże to to zrobimy. - postanowił Lou. Zgodziliśmy się, chociaż przyznam, że ja niechętnie. No ale cóż. Trzeba było to jakoś przetrwać. Starałem się o tym nie myśleć, ale się nie dało. Ciągle w głowie siedziała mi Als. Dlaczego mi nie powiedziała, że z kimś się spotka? Hmmm. Może dlatego mnie odrzuciła? Nie wiem. Przychodziło mi milion pytań na sekundę, a ja na żadne nie potrafiłem sobie odpowiedzieć. Miałem kompletną pustkę w głowię, najgorsze uczucie w moim życiu. Do tego dochodziła ta niepewność, strach. Bałem się, cholernie się o nią bałem.

* ALYSSA *

Obudziłam się w obcym miejscu. Ściany i sufit w kolorze białym, miliony urządzeń, do których zresztą byłam podłączona. Szpital - tak to na pewno szpital. Pomyślałam. Po chwili przypomniał mi się cały dzień. Nie wiedziałam, co się mogło stać.
- O już się pani obudziła. - do sali weszła pielęgniarka.
- Tak. - uśmiechnęłam się.
- Jak się pani czuje?
- Wspaniale. Mogę chociaż wiedzieć dlaczego tu trafiłam? - spytałam.
- Zasłabła pani na ulicy.
- Czyli mogę dzisiaj opuścić szpital? - spytałam dla upewnienia.
- Niestety nie. Mam dla pani złą wiadomość.
- Słucham? - przełknęłam głośno ślinę i wzięłam głęboki wdech.
- Ma pani raka. Ale ma pani również wielkie szczęście. Jest 90 procentowa szansa, że panią wyleczymy. - uśmiechnęła się ciepło.
- Chcę zostać sama. - wydukałam.
- Dobrze, oczywiście, ale czy możemy powiadomić kogoś bliskiego o pani pobycie tutaj? - spytała.
- Nie mam nikogo. Rodzice i brat nie żyją, a przyjaciół nie mam. - odparłam bez wahania.
- Przykro mi. - odpowiedziała i wyszła.
Powiedziałam tak, bo moi rodzice i tak by się nie przejęli, że mam raka i mogę umrzeć. A chłopcy? Nie chcę ich martwić i przysparzać im więcej kłopotów. Są gwiazdami, mają swoje sprawy i nie mogą wiecznie się mną zajmować. Leczenie podejmę, oczywiście, ale samotnie. Przejdę przez to sama, a przynajmniej się postaram. Już wystarczająco ludzi skrzywdziłam. Więcej nie chcę tego robić.

* NIALL *

Zacząłem się naprawdę martwić. Nie było jej na noc w domu... Chciałem, żeby to, że poszła gdzieś z jakimś chłopakiem było prawdą, tylko oby jej się nic nie stało.
- To co? Szukamy po szpitalach? - spytałem.
- To nie będzie konieczne. - powiedział Louis podając mi gazetę. Jako jedyny jej nie przeczytałem jeszcze.
" Alyssa Johnson - przyjaciółka chłopaków z zespołu One Direction miała wypadek, nie wiemy jeszcze co się stało, ale dowiemy się - na pewno!" Przeczytałem to i zamarłem.
- Zrobili jej nawet zdjęcia, co za idioci! - wkurzyłem się. Jak można robić zdjęcia komuś, kto leży nieprzytomny na chodniku. Było jeszcze zdjęcie, jak wnosili ją do karetki.
- Który to szpital? - zapytałem przestraszony.
- Pisze tam. Jedziemy. - odezwał się Zayn. Już nawet nie chciałem szukać tego, gdzie napisane było, do którego szpitala ją zabrali, bo musiałbym spojrzeć znów na te okropne zdjęcia. Wyszedłem z domu, wrzuciłem ten szmatławiec do kosza i wsiadłem do auta.
- Ja poprowadzę. - zaproponował Liam, zabierając Lou'iemu kluczyki. On był najbardziej opanowany. Ja i Harry płakaliśmy, Zayn nerwowo przeczesywał włosy a Louis cały się trząsł. Dobrze, że nie było z nami dziewczyn, bo byłoby niezłe zamieszanie. W 15 minut dojechaliśmy do szpitala. Oczywiście było już przed nim pełno paparazzich. Nie obyło się bez zdjęć. Porobili nam pełno. Pewnie w gazetach już niedługo się pojawią, ale teraz nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia. Moja mała Alyssa leżała w szpitalu, nie wiem z jakiego powodu.
- Przepraszam, gdzie leży Alyssa Johnson? - spytał Liam.
- A kim wy jesteście? Jeśli nie jesteście z rodziny to nie mogę was wpuścić. - odpowiedziała.
- Jesteśmy jej przyjaciółmi, a to jest jej chłopak. - powiedziałem wskazując na Harry'ego.
- Sala 115. - odparła recepcjonistka.
- Dziękuję. - odrzekłem ciągnąć za sobą chłopaków.
Z jej sali właśnie wyszła pielęgniarka.
- Przepraszam, co jej jest? - zapytał Louis.
- Kim wy jesteście? Z tego, co wiem, Alyssa rodziny nie ma, zresztą jak mówiła przyjaciół też nie. - powiedziała z grymasem na twarzy kobieta. Po mojej twarzy spłynęło kilka dodatkowych łez.
- Najwyraźniej nie chciała Was martwić. - dodała szybko patrząc na mnie. Skinąłem głową.
- Na razie wszystko jest w porządku. Ale lepiej, żebyście wchodzili pojedynczo. - odparła i odeszła. Usiadłem, wiedziałem, że pierwszą osobą jaka powinna do niej wejść jest Harry, bo to on był przy niej przez ten czas, kiedy ja miałem 'focha'.
- Idź Niall. - powiedział lokowaty patrząc na mnie.
- Ale
- Idź! - ponaglił. Wstałem i powoli wszedłem do jej sali.
- Niall? Co Ty tu robisz? - zdziwiła się widząc mnie.
- Jesteśmy tu wszyscy. Pomimo tego, że nas nie chciałaś. - powiedziałem.
- Jeśli przyszedłeś się kłócić to wyjdź. - próbowała utrzymać kamienny wyraz twarzy, ale jej nie wyszło, bo po jej twarzy spłynęło kilka łez.
- Przepraszam, nie chcę się kłócić. - podszedłem do jej łóżka.
- Chcę, żeby było tak jak dawniej. - powiedziałem. - Tylko nie mogę zrozumieć, dlaczego powiedziałaś, że nikogo nie masz. - westchnąłem.
- Niall ja.. przepraszam. Wiesz, że moi rodzice nawet, by się nie przejęli, więc po co mają ich z pracy wyciągać.
- A my? - wydukałem.
- Nie chciałam was martwić. - odparła.
- O mało co nie umarliśmy ze strachu o Ciebie. - powiedziałem opierając swoje czoło o jej.
- Przepraszam, obiecuję, że już nigdy tak nie zrobię. - powiedziała przytulając się do mnie.
- Mam nadzieję, kocham Cię mała. - odparłem głaskając ją po włosach.
- Ja Ciebie też Niall.
Trwaliśmy tak przez chwilę.
- A bym zapomniał. - uśmiechnąłem się. - Co Ci jest? Dlaczego tu trafiłaś? - spytałem.
- Zemdlałam to znaczy zasłabłam na ulicy.
- Ale dlaczego?
- Mam raka Niall, mam raka płuc. - zamurowało mnie. Kompletnie nie wiedziałem, co mam powiedzieć.
___________________________________________________________________________

Przepraszam, że dodałam dopiero dziś, skoro obiecywałam na sobotę, ale wczoraj miałam urodziny, spore zamieszanie. ;) chciałam bardzo podziękować else_007 za życzenia, bo Ty jako jedyna mi tutaj złożyłaś :* takie drobnostki, a mnie tak cieszą, naprawdę. Kocham was <3 Kolejny obiecuję na sobotę i proszę o 10 komentarzy :*

Bardzo mi się spodobała ta piosenka: 
Justin Bieber ft Nicki Minaj - Beauty And A Beat ;))

sobota, 6 października 2012

Rozdział 21

* ALYSSA *

Dzięki chłopakom czuję się o wiele lepiej. Powoli zapominam o tym dupku, co chciał się rozsławić moim kosztem. Jestem zła na siebie, bo Niall nadal się do mnie nie odzywa. Traktuje mnie jak powietrze. Jest mi przykro i smutno z tego powodu,  był i nadal jest moim najlepszym przyjacielem, bez którego sobie nie radzę. Teraz, kiedy jest mi potrzebny bardziej niż kiedykolwiek nie ma go przy mnie.
- Znów się zadręczasz? - spytał mnie Harry. Przez ten czas to on był najbliżej mnie.
- Nie zadręczam się. - odparłam chyba mało przekonująco, bo loczek pokręcił głową.
- Tylko myślę. - dodałam szybko.
- Po prostu idź i z nim porozmawiaj. - powiedział Hazza i szybkim krokiem opuścił mój dom. Długo zastanawiałam się, czy to zrobić. Stwierdziłam, że nie będę na razie do niego szła. Chciałabym, aby wszystko było jak dawniej, zanim poznałam Max'a. Nie miałam najmniejszej ochoty iść tam i wysłuchiwać wyrzutów tlenionego. Owszem - kochałam go i to bardzo, ale nie miałam sił iść i go przepraszać. Nagle zrobiło mi się słabo. Miałam tak już od kilku dobrych dni. Zapewne to przez tą całą zaistniałą sytuacje. Przemęczenie czy coś. Postanowiłam pójść się przewietrzyć. Włożyłam słuchawki w uszy, włączyłam muzykę i skierowałam się w stronę parku. Lubiłam tam chodzić. Zawsze, gdy było mi źle... A teraz? Teraz było mi cholernie źle. Wszystko się pięknie układało... Jak zwykle ja musiałam to spierdolić. Na mnie to chyba jakaś klątwa ciąży. Jest dobrze, a nawet zajebiście, a potem to już się wszystko sypie, niczym domino. Tak, moje życie można chyba tak nazwać. Zawsze ranię osoby, na których zależy mi najbardziej. Po chwili ktoś się do mnie dosiadł.  Siedziałam w parku, nikogo nie było, a tu nagle znikąd pojawił się on.
- Cześć. Coś się stało? Dlaczego płaczesz? - spytał troskliwym głosem nieznajomy. Tak - płakałam, ubolewałam nad niegdyś zajebistym życiem.
- Tak, dużo się stało. - odpowiedziałam z wzrokiem wbitym gdzieś w przestrzeń. Nawet nie spojrzałam na owego osobnika.
- Może mógłbym jakoś pomóc? - zapytał.
- Nie, mi już nikt nie może pomóc, dopóki sama sobie nie poradzę, to nic nie będzie jak kiedyś. - odparłam.
- Opowiedz mi. Jestem świetnym słuchaczem. Jak było kiedyś, a jak jest teraz? - zaproponował. Pomyślałam, że co mi szkodzi. Nie patrząc nawet na niego zaczęłam prowadzić swój monolog, tak, jakby nikogo tam nie było, mówiłam sama do siebie.
- Było świetnie w dzieciństwie. Pomijając fakt, że rodzice nie zajmowali się ani mną, ani moim bratem. Wszystko z bratem robiliśmy razem. Nigdzie nie chodziliśmy osobno. Opiekował się mną, był starszy tak, więc mi zawsze doradzał, pomagał. Zaraził mnie pasją do motorów. Kocham jeździć. Niestety 2 lata temu zmarł mój brat. Pokłócił się z moimi rodzicami - jeśli można tak nazwać kogoś, kto ma cię w dupie. Postanowił pojeździć. Wpadł w poślizg i miał wypadek... Zginął na miejscu. Załamałam się, zmieniłam. Rodzice, jak mieli mnie w dupie mają dalej. Potem poznałam moich przyjaciół. 5 debili. Kocham ich i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Niestety przez mojego byłego się z nimi pokłóciłam. Był ze mną, bo chciał się rozsławić. Chłopcy mówili mi to, niestety im nie wierzyłam tłumacząc tym, że są zazdrośni. Teraz mój najlepszy przyjaciel nie odzywa się do mnie, a ja sobie nie radzę. Po prostu sobie nie radzę.
- Przykro mi... Wiesz.. Pracuję dla gazety. Jutro to wszystko będziesz mogła przeczytać. - spojrzałam na chłopaka, a on spuścił głowę. Chyba zrobiło mu się głupio, że tak mnie oszukał.
- Chętnie przeczytam. Tylko szkoda, że 'umiesz słuchać' bo musisz. - powiedziałam wstając z miejsca i ruszyłam przed siebie. Miałam gdzieś, czy będzie to w gazetach, mediach czy nie. Generalnie nie przeszkadzało mi, że media dowiedzą się o moim życiu prywatnym. Może wreszcie, gdy fanki poznają moją historię to dadzą mi spokój. Szłam przed siebie, bez żadnego konkretnego kierunku. Chciałam iść gdzieś - gdzie zapomnę. Gdzie zaszyję się i nikt nie będzie wiedział gdzie jestem. Żeby zobaczyć, kto mnie będzie szukał. Po chwili ktoś złapał mnie za ramię, tym samym obracając w swoją stronę.
- Harry! Chcesz żebym zawału dostała?! - wykrzyczałam do chłopaka trzymając się za serce, tak dla efektu. Chłopak zaśmiał się.
- Tak długo Cię szukałem.
- Harry ja... Chcę pobyć trochę sama. Przepraszam. - powiedziałam cicho.
- Nie ma sprawy, ale odezwij się wieczorem. - uśmiechnął się. Odwróciłam się i skierowałam we wcześniejszym kierunku.
- Nawet nie przytulisz mnie na pożegnanie? - usłyszałam za sobą. Podeszłam do Loczka, a on mocno mnie do siebie przytulił. Puściłam go, spojrzał mi głęboko w oczy, a ja cmoknęłam go w policzek. Odwróciłam się chcąc odchodzić. Złapał mnie za rękę, tym samym przyciągając do siebie. Pocałował mnie. Odwzajemniłam to, chociaż miałam mieszane uczucia.
- Kocham Cię Alyssa. - powiedział, gdy się od siebie oderwaliśmy. Jedno, co zdołałam zrobić w tym momencie to odejść.
- Cześć. - odparłam odwracając się i po prostu odeszłam.
Szłam ze słuchawkami w uszach. jak to miałam w zwyczaju, myślałam o tym co powiedział mi Harry. Sama nie wiedziałam czego chcę. Po chwili poczułam mocny ból w okolicach klatki piersiowej i straciłam przytomność.

* HARRY *

Szukałem Als wszędzie. Bezsilnie co chwila patrzyłem na telefon, czy czasem nie odpisała, czy nie zadzwoniła. Nic. Łaziłem po parku, gdy ujrzałem ją. Złapałem ją za ramię i odwróciłem do siebie przodem.
- Harry! Chcesz żebym zawału dostała?! - krzyknęła trzymając się za serce, a ja się zaśmiałem.
- Tak długo Cię szukałem. - powiedziałem do niej.
- Harry ja... Chcę pobyć trochę sama. Przepraszam. - powiedziała cicho. Ledwo co usłyszałem.
- Nie ma sprawy, ale odezwij się wieczorem. - uśmiechnąłem się, a ona odwróciła się i ruszyła przed siebie.
- Nawet mnie nie przytulisz na pożegnanie? - spytałem. Podeszła do mnie, a ja mocno ją do siebie przytuliłem. Czułem, że trzymam w ramionach cały mój świat. Moje szczęście. Puściła mnie, spojrzałem jej głęboko w oczy, a ona pocałowała mnie w policzek. Odwróciła się chcąc odchodzić. 'Teraz albo nigdy.' - pomyślałem. Złapałem ją za rękę, obracając do siebie i pocałowałem. Odwzajemniła to.
- Kocham Cię Alyssa. - powiedziałem, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Cześć. - odpowiedziała i odeszła. Stałem tam jak debil. Myślałem, że skoro odwzajemniła pocałunek to też coś do mnie czuję. Myliłem się widocznie. Spieprzyłem wszystko, co dotychczas udało mi się z nią zbudować. Zniszczyłem całą naszą przyjaźń.
______________________________________________________________________________

No takim o to sposobem mamy 21 rozdział ;)) Mam nadzieję, że nie gniewacie się, że zakończyłam w takim momencie? :) W następnym rozdziale dowiecie się, co stało się Als. Tylko trochę cierpliwości ;> Ważne pytanie: Na ilu rozdziałach opowiadanie ma się skończyć ? :) A następny rozdział pojawi się w sobotę, jeśli będzie 10 komentarzy :*