Translate

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 37

- Als... - jęknął blondyn kładąc się koło mnie. Uniosłam głowę i patrząc na niego zmarszczyłam brwi.
- Wydaję mi się, że powinnaś porozmawiać z Harry'm. - zaczął, a ja pokiwałam przecząco głową.
- Ale dlaczego? - spytał.
- Jeszcze pytasz dlaczego? Kocham go, a może w sumie kochałam, bo zmienił się, był czuły, kochający, opiekuńczy, a teraz? Zlewa mnie, zlewa mnie totalnie. Zresztą co? Ja będę zawsze na niego czekać, a on, co 2 miesiące będzie mi nową laskę przyprowadzał tłumacząc, że kiedyś z nią był i ją kochał. To jest żałosne. On po prostu mnie nie kocha, a mi już na nim nie zależy. Chcę o nim zapomnieć, dlatego nie będę jechała z wami w trasę. - uśmiechnęłam się, a chłopak wytrzeszczył oczy.
- Als musisz! Jesteś moją najlepszą przyjaciółką... Z kim ja się będę tak obżerał i z kim będę w nocy podkradał żelki? - zrobił minę zbitego psiaka.
- Niall przepraszam, ale ja nie dam rady... Będziemy codziennie rozmawiać na skype lub przez telefon obiecuję. Zresztą do trasy jest jeszcze sporo czasu. - uśmiechnęłam się.
- Masz rację nie myślmy o tym teraz. - odwzajemnił uśmiech. - ale obiecaj mi jedno, że nigdy, przenigdy mnie nie zostawisz, że zawsze będziemy się przyjaźnić. - spojrzał mi prosto w oczy. Ja byłam pewna swojej odpowiedzi, to tak jakby spytać, czy jestem kobietą.
- Tak, oczywiście, co za głupie pytanie. - odpowiedziałam wtulając się w chłopaka, a on tylko mocno mnie do siebie przytulił.
- Albo wiesz co.. Właśnie, że pojadę z Wami w trasę. - uśmiechnęłam się.
- A Harry? - spytał.
- Nie obchodzi mnie już on, Ty jesteś moim najlepszym przyjacielem i nie wytrzymam tyle czasu bez Ciebie. - powiedziałam na co chłopak wyszczerzył się i pocałował w czoło.
- To kiedy wracasz do Londynu? - zapytał.
- Jutro, obiecuję, że jutro przyjadę. - odparłam.
- To ja jadę, bo jutro z rana mamy próbę, zadzwonie do Ciebie po niej, mam nadzieję, że będziesz wtedy już w mieście, kocham Cię. - powiedział wstając i zakładając buty i kurtkę.
- Tak będę, ale myślałam, że dłużej zostaniemy. - zaśmiałam się. - Ale masz racje, to nieodpowiedzialne, jedź. Jutro będę. I też Cie kocham. - powiedziałam przytulając chłopaka na pożegnanie po czym zamknęłam za nim drzwi i opadłam na łóżko. Szczerze? Nie wiem, jak dam radę pojechać w trasę, kocham Harry'ego, ale nie chcę z nim już być. Chcę być kochana i szanowana, a nie jak jestem to jestem, a jak nie to nie... On traktuje mnie jak przedmiot. Spotka miłość z przeszłości mówi, że się z nią spotyka, bo kiedyś ją kochał, a jak zobaczy, że mu jednak nie odpowiada to wraca do mnie. Nie jestem zabawką, którą można rzucić w kąt i wrócić po nią, kiedy się zechcę... A Harry musi to zrozumieć, zresztą myślę, że lepiej będzie, jak o nim zapomnę, jak pomyślę choć trochę o sobie i o przyjaciołach, których ostatnio dość mocno zaniedbałam. Była godzina 18, zeszłam do hotelowej restauracji na kolację. Jadłam ją w żółwim tempie. Zakupiłam sobie jeszcze duże pudełko lodów i skierowałam się do pokoju, włączyłam jakiś film i zaczęłam go oglądać.
- Jak mogłaś mi to zrobić?! - krzyczał.
- Normalnie! Nie rozumiesz mnie i nigdy nie zrozumiesz, bo nie chcesz tego zrobić! - wrzeszczałam.
- Ale ja Cię nie zdradziłem!
- Prędzej czy później by do tego doszło, ciągle inna panienka. Ja mam tego dość!
- Owszem, może trochę się pogubiłem... Spotykałem się z moimi byłymi, ale.. w sumie nawet nie wiem dlaczego, ale nie zdradziłem Cię! I nigdy bym tego nie zrobił! - patrzałam na niego i błądziłam oczami po jego twarzy.
- A Ty? Ty to zrobiłaś! I to z moim przyjacielem! Jak on mógł mi to zrobić, nic z tego nie rozumiem!
- Możesz on mnie kocha, jak Ty zabawiałeś się z innymi panienkami, on był przy mnie, pocieszał, pomagał! 
- To nie jest powód, żeby mnie zdradzać, no chyba, że mnie nie kochasz. - powiedział, a ja zatrzymałam wzrok na jego oczach, jakby szukając wsparcia, pomocy w uzyskaniu odpowiedzi.
- POWIEDZ TO! POWIEDZ, ŻE MNIE NIE KOCHASZ I ŻE KOCHASZ NIALL'A! - wreszczał.
- POWIEDZ TO!  
Obudziłam się cała zalana potem... Dlaczego mi się to śniło? Przecież nigdy nie zdradziłabym Harry'ego, tym bardziej z Niall'em, kochałam blondyna, ale jak przyjaciela nic więcej. Nie wiem, ja już wariuję, muszę wrócić, bo mi całkiem padnie na mózg. Spojrzałam na zegarek, który wybijał godzinę ósmą rano. Wstałam z łóżka, spakowałam się i oddając klucz w recepcji, wsiadłam na motor i pojechałam z powrotem do Londynu.

*HARRY*

- Niall błagam powiedz mi. - prosiłem blondyna, lecz bezskutecznie.
- Nie moge Harry, przykro mi. - odparł.
- Dlaczego mi to robisz? Wiesz, jak przez to cierpię... - przyznałem się z nadzieją, że mi powie, gdzie ona jest.
- Cierpisz tylko i wyłącznie z własnej winy, myśl, co robisz to nie będzie dochodziło do takich sytuacji. Nie mam zamiaru się nad Tobą litować. Als dużo przez Ciebie cierpi, a Ty udajesz poszkodowanego, to jest nadzwyczaj żałosne. - wypowiedział te słowa tak oschle, poczułem taki wewnętrzny ból, że mój przyjaciel ma takie zdanie o mnie. Podświadomie wiedziałem, że on ma rację, ale nawet przed samym sobą nie potrafiłem się do tego przyznać. To było straszne uczucie. Nikomu tego nie życzę, wiem, że zawaliłem, ale nie odpuszczę, będę próbował to naprawić. A dlaczego? Dlatego, że kocham Alyssę, jak nigdy nikogo, tylko po prostu łatwo się gubię i w większości nie potrafię sobie z tym poradzić. Właśnie przez to ranię osoby, na których mi bardzo zależy. Dość, że wchodzę z butami w życie moich byłych dziewczyn, które już dawno mnie z niego wykreśliły, to do tego cierpią przeze mnie najbliższe mi osoby. Ja już sobie z tym nie radzę. Chyba potrzebuje pomocy, ale nie potrafię się do tego przyznać, nie potrafię nikogo poprosić o pomoc i udaje twardziela. Przez to moje życie się sypie. Nie wiem, czy długo tak wytrzymam. Nie wiem, czy ona mi wybaczy. Ja nie potrafię bez niej żyć. Z rozmyślań wyrwał mnie JEJ głos. Mojej ukochanej, najpiękniejszej, najmądrzejszej, a przede wszystkim mojej Alyssy. Teraz w sumie już nie wiem, czy mojej. Wyszedłem ze swojego pokoju z zawrotną szybkością.
- Hej. - wydukałem.
- Cześć Harry! - uśmiechnęła się promiennie przytulając się do mnie. Byłem tak szczęśliwy, myślałem, że wszystko przemyślała i że mi wybaczyła, ale myliłem się. Ona traktowała mnie jako przyjaciela. To był cios, którego nie potrafiłem wytrzymać.
- Zamawiamy pizzę? - spytała. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Nie miałem pojęcia dlaczego. Pragnąłem jej o to zapytać, pocałować, ale nie mogłem.
- ALS KOCHANIE MOJE! - usłyszałem krzyk blondyna i po chwili mój anioł był już w jego ramionach.
- Stęskniłam się głupku. - zaśmiała się i usiedli na kanapie. Oglądaliśmy jakiś film i zajadaliśmy się pizzą, oni co chwila wygłupiali się, obsmarowywali wzajemnie deserem. Nie mogłem tego wytrzymać, ale starałem się.
- Zayn idziemy na fajkę? - powiedziała, jak gdyby nigdy nic dziewczyna. Wszyscy wytrzeszczyliśmy na nią oczy włącznie z mulatem.
- Als mówiłem, żebyś nie paliła... - jęknął Niall, jak widać znowu on wiedział, a ja nie.
- Też Cię kocham. - pstryknęła go w nos i wyciągając papierosy z kieszeni skierowała się na balkon. Spojrzeliśmy na blondyna, a on tylko wzruszył ramionami.

* ALYSSA *

- Zayn idziemy na fajkę? - spytałam mulata, a chłopaki wytrzeszczyli oczy przyglądając mi się. Zaśmiałam się w duchu.
- Als mówiłem, żebyś nie paliła.. - jęknął blondyn, co mnie jeszcze bardziej rozbawiło.
- Też Cię kocham. - pstryknęłam go w nos i skierowałam się na balkon. Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się dymem, uspokajało mnie to.
- Od kiedy palisz? - na balkon wyszedł Zayn również odpalając papierosa.
- Od niedawna. - uśmiechnęłam się.
- Dlaczego zaczęłaś? - spytał uważnie mi się przyglądając.
- Stres, zdenerwowanie, załamanie. - odparłam.
- Harry? - spojrzał na mnie, wiedziałam, że doskonale mnie rozumie, ale nie chciałam kolejny raz wyżalać się i zrzucać swojego ciężaru na czyjeś barki. Musiałam sobie z tym poradzić.
- To już przeszłość. - odparłam po dłuższej chwili i gasząc papierosa, a raczej już filtr weszłam do środka. Usiadłam koło Horan'a i wzięłam kawałek pizzy. Polałam go bitą śmietaną i zaczęłam jeść. Chłopcy ponownie obdarowali mnie zdziwionym spojrzeniem.
- Nie, nie jestem w ciąży. - powiedziałam nie odrywając wzroku od telewizora.
- Tak mi po prostu smakuje. - dodałam a oni wyraźnie odetchnęli z ulgą.
Wiedzieli, że na razie nie poradziłabym sobie z wychowaniem małego brzdąca. Miałam za dużo problemów szczególnie z tym, czego dowiedziałam się kilka dni temu.
_________________________________________________________________________

NO I WRESZCIE JEST! Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)) i pozostawicie jakiekolwiek komentarze. Nie wiem, kiedy dodam kolejny, postaram się jak najszybciej. Kocham was <3

poniedziałek, 11 marca 2013

PRZEPRASZAM

Dziewczyny ogromnie was przepraszam.. ostatnio, a w sumie przez długi, długi czas nic nie dodawałam.. Po prostu nie mam weny, a co gorsza czasu... Na weekend postaram się coś dla Was wyskrobać. Mam nadzieję, że jeszcze tu zaglądacie... Nie chciałabym zostać sama, ale w pełni Was zrozumiem, jak przestaniecie czytać.. Kocham :*<3