Translate

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 36

Jechałam przed siebie, nie wiedziałam gdzie.. 140 km/h... Pierwszy raz tak szybko nie licząc wyścigów. Nie myślałam nawet o tego konsekwencjach. W tamtej chwili nie myślałam o niczym innym jak o nim. Niby mnie kochał, a kolejną panienkę ma.. Nie wiem, co on sobie myślał, miałam dość. Wyszło na to, że znalazłam się ponad 300 km za Londynem w jakimś małym miasteczku. Znalazłam jakiś zajazd i parkując udałam się do środka.
- Dzień dobry, chciałabym wynająć pokój. - powiedziałam do starszej kobiety, stojącej na recepcji, wyraźnie, czymś zajętej. Podniosła gwałtownie głowę zatrzymując na mnie wzrok. Na jej twarz zawitał wielki uśmiech.
- Witaj młoda damo, pokój, jednoosobowy jak mniemam? - uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Jak najbardziej. - odwzajemniłam gest.
- Proszę. - podała mi kluczyk z numerem pokoju. Wjechałam windą na drugie piętro i udałam się do pokoju numer 134. Otworzyłam go i obejrzałam. Wielkie podwójne łóżko, mimo, że pokój jednoosobowy, łazienka z wanną z masażem, obok prysznic i umywalka. W osobnym pomieszczeniu toaleta z umywalką. Wzięłam gorącą, długą kąpiel i położyłam się do łóżka. Po chwili rozdzwonił mi się telefon.
- Als skarbie wreszcie odebrałaś. - usłyszałam uradowany głos Niall'a.
- Tak, jestem jakieś 300 m za Londynem. - powiedziałam.
- Tak daleko?! - krzyknął. - Przyjechać po Ciebie? - dodał już spokojniej.
- Nie Niall.
- No dobrze.. a kiedy wracasz? - spytał.
- Nie wiem, czy w ogóle wrócę. - powiedziałam cicho.
- Alyssa skarbie musisz wrócić! Nie możesz tam zostać na stałe! Als skarbie ja tęsknię... Proszę wróć...
- Dobrze Niall, wrócę, jak sobie wszystko poukładam. Zawsze możesz do mnie przyjechać, to by było nawet wskazane. Autostradą od Londynu, po 300 km jest miasteczko, na którego początku jest zajazd "Zacisze" tam się zatrzymałam. - wyjaśniłam.
- Dobrze, jak dam radę to przyjadę. Tak w przeciągu kilku dni. Odezwę się wieczorem, trzymaj się mała.
- Będę czekać, pa. - powiedziałam i usłyszałam dźwięk rozłączanego połączenia. Postanowiłam się trochę zdrzemnąć, bo byłam wykończona.

* NIALL *

Jak Harry mógł jej coś takiego zrobić. Przecież to jest niedopuszczalne. Już raz cierpiała przez niego w ten sposób. Martwię się o nią. Postaram się jak najszybciej do niej przyjechać, ale w najbliższym czasie mamy kilka wywiadów i masę prób, ale muszę dać radę. Po rozmowie z nią zrozumiałem, jaka jest wspaniała. Harry jej nie docenia. I zupełnie go nie rozumiem. Nie chcę jeszcze pogarszać sytuacji pomiędzy nimi, ale nie mam zamiaru go usprawiedliwiać. Skończyłem rozmowę z Alyssą i postanowiłem porozmawiać z Paulem, kiedy będę mógł wyjechać na kilka dni.
- Gdzie ona jest?! - wydarł się Harry, jak tylko otworzyłem drzwi od pokoju, czym mnie jeszcze bardziej wściekł.
- Nie powinno Cię to interesować. - powiedziałem oschle mijając go.
- Pytam się! Musisz mi powiedzieć, bo to moja dziewczyna! - niesamowicie wkurzyła go moja odpowiedź.
- Już niedługo. - powiedziałem spokojnie patrząc mu głęboko w oczy. Można było wyczytać w nich wściekłość, zdziwienie ale i .. smutek? Tak, tak bynajmniej mi się wydawało. Nie wiem dlaczego to powiedziałem, poszło impulsywnie. Nie miałem nic konkretnego na myśli.. Chyba.
- Paul musimy pogadać. - powiedziałem stanowczo.
- Co jest Niall? - zainteresował się.
- Muszę wyjechać na kilka dni poza Londyn. To dla mnie bardzo ważna sprawa.. Ale chłopaki nie mogą się dowiedzieć, dopóki nie wyjadę. Błagam Cię. Muszę to zrobić. - mówiłem z zawrotną szybkością, strasznie zdenerwowany.
- Niall spokojnie, okej, możesz jechać. Ale gdzie? - odezwał się po chwili.
- Nie mogę Ci powiedzieć, nikt nie może wiedzieć. Jak dojadę to zadzwonię, dopiero wtedy możesz powiedzieć chłopakom, że wyjechałem, ale nie wcześniej. Obiecujesz? - spojrzałem mu prosto w oczy.
- Daje słowo. - uśmiechnął się.
- Dzięki. - przybiliśmy piątkę i wróciłem do swojego pokoju. Zapakowałem do większego plecaka najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedłem niezauważony z domu. Wsiadłem do auta i pojechałem tak, jak nakazała mi Als. Wyjąłem komórkę, wybrałem jej numer i dałem na głośnomówiący.
- Co jest Niall? Miało być wieczorem. - zaśmiała się. Fakt minęła niecała godzina.
- Wieczorem to ja u Ciebie będę. - powiedziałem.
- Tak? Jedziesz do mnie? - dopytywała, w jej głosie można było usłyszeć radość.
- Tak mała. - powiedziałem. Podała mi jeszcze nazwę miasteczka, włączyłem GPS i słuchając muzyki dodałem gazu. Chciałem jak najszybciej być z nią.

* ALYSSA *

- Przepraszam, czy mają państwo jeszcze jakieś dwuosobowe pokoje? - spytałam recepcjonistki.
- Oczywiście. Coś nie tak z tamtym? - spytała.
- Nie, przyjeżdża przyjaciel, nie chcę być w osobnym pokoju, wole razem. - uśmiechnęłam się.
- Dobrze, proszę dać tamten klucz, ale to będzie więcej kosztowało. - oznajmiła.
- To nic. - odparłam, skinęła głową i podała mi klucz z numerem 269. Uśmiechnęłam się w myślach i skierowałam do pokoju.
***
- Wziąłem Ci kilka rzeczy. - powiedział chłopak kładąc torbę na ziemi i rzucając się na łóżko.
- Niall skarbie, nie wiem, co ja bym bez Ciebie zrobiła. - uśmiechnęłam się przeglądając rzeczy w torbie. Chłopak tylko puścił mi oczko. Wziął dla mnie piżamę, szczoteczkę, kosmetyczkę, trzy bluzy, dwie pary legginsów, sukienkę, 2 pary converse, baleriny, szpilki, dwie koszulki i sweterek. 
- To ja idę wziąć prysznic. - uśmiechnęłam się i skierowałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy i spinając je w koka założyłam spodenki i bluzke, co od zawsze robiło za moją piżamę.
- Mmm seksownie wyglądasz. - zaśmiał się blondyn, gdy wyszłam z łazienki.
- Mmm wiem. - odparłam również się śmiejąc. 
- Twoja kolej. - puściłam chłopakowi oko, na co ten wstał i udał się do łazienki. Położyłam się na łóżku i zaczęłam szukać czegoś ciekawego w tv. 
________________________________________________________________________

Następny jeśli będzie 17 komentarzy :)
jeśli chcecie coś wiedzieć odnośnie bloga pytajcie: ask.fm/vaashappeenin
gdybyście chcieli po prostu pogadać: gg: 10338458
no i możecie zapraszać: http://www.facebook.com/natalia.drozdowska.5

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 35

- Harry do jasnej cholery, gdzie Ty jesteś?! - darłam się na chłopaka. Pół godziny temu miał być pod szpitalem, żeby mnie odebrać.
- Ym... No, bo ja.... Eh.... No... - dukał.
- Harry, kurwa mać, wysłów się wreszcie, nie będę godzinami na Ciebie czekać!
- Nie dam rady Cię odebrać. - odparł.
- Co?! - nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.
- Nie dam rady Cię odebrać. - mówił ze stoickim spokojem. Rozłączyłam się i zadzwoniłam do Niall'a.
- Mógłbyś po mnie przyjechać? - spytałam przyjaciela.
- Jasne. A Harry gdzie? - zdziwił się.
- Opowiem Ci jak przyjedziesz. - rzekłam.
- Ok, zaraz będę. - powiedział i rozłączył się.
Zastanawiałam się o co może chodzić Hazzie, a przede wszystkim gdzie on jest. Nigdy jeszcze nie niczego nie zawalił, nigdy mnie nie zawiódł. No, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Tylko do jasnej cholery, gdzie on teraz jest.. I z kim. Tak bardzo czekał na ten dzień, kiedy będzie mógł odebrać mnie wreszcie ze szpitala i zabrać do domu... Mieliśmy zaplanowany ten dzień już dawno. A on? Olał mnie, olał mnie totalnie. Z rozmyślań wyrwał mnie głos blondyna.
- Als.. Jedziemy?
- Jasne, przepraszam. - wstałam z zimnych, betonowych, szpitalnych schodów i ruszyłam do samochodu. Niall włożył moją torbę na tylne siedzenia i wsiadł za kierownice.
- No, więc, gdzie Harry? - spytał, gdy ruszyliśmy.
- Sama chciałabym to wiedzieć. - odpowiedziałam opierając głowę o szybę.
- Jak to? - zdziwił się.
- Czekałam na niego pół godziny, a gdy wreszcie raczył odebrać ode mnie telefon powiedział, że nie da rady mnie odebrać. Zapytałam co, a on, że po prostu nie da rady mnie odebrać i tyle. Rozłączyłam się i zadzwoniłam do Ciebie.
- Przecież tak się cieszył na ten dzień...
- Właśnie. I to jest najdziwniejsze.. Nigdy jeszcze nie wykręcił mi takiego numeru.. - powiedziałam.
Resztę drogi przesiedzieliśmy w ciszy, co mi odpowiadało i Niall o tym wiedział. W końcu bardzo dobrze mnie znał. Dojechaliśmy do domu. Niall wniósł moją walizkę do mojej sypialni. W końcu nadal mieszkałam sama, chociaż więcej przebywałam u chłopaków.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się całując chłopaka w policzek.
- Idziemy na obiad? - spytał.
- Do Nando's? - zaśmiałam się.
- No a jak. - wyszczerzył się kierując się do samochodu.
Zaparkowaliśmy jakieś 20 metrów od Nando's. Wysiedliśmy, a ja zlustrowałam wzrokiem na odległość, jaką musimy przejść. Spojrzałam na blondyna i wyszczerzyłam się. Od razu zorientował się o co mi chodzi.
- 3,2,1! - krzyknął i zaczęliśmy biec. Oczywiście był pierwszy, do tego zdążył się obrócić i wskoczyłam mu na ręce. Jak dziecko swojemu tacie. Wniósł mnie tak do środka, nasze twarze dzieliły zaledwie milimetry.
- Podać coś? - spytała kelnerka, gdy staliśmy przy barze, ocknęliśmy się i składając zamówienia poszliśmy do stolika.
- To jest pyszne! - zachwycał się Niall. Zaczęłam się śmiać, bo jemu smakuje wszystko, co się nie rusza i nie ucieka na drzewo.
- Harry? Czy to Niall? - usłyszałam za sobą, bo siedzieliśmy tylko stolik dalej od drzwi wejściowych. Mina Horan'a była conajmniej dziwna, rozdziawił japę, jakby widział kebaba. Obróciłam momentalnie głowę do tylu i zobaczyłam Styles'a z jakąś piękną blondynką. Poczułam się tak, jak kiedyś, ale obiecałam sobie wtedy, że już więcej nie będę przez niego płakać.
- Niall jak to też Twoja znajoma to idź się przywitaj, a nie się tak patrzysz. - uśmiechnęłam się do blondasa i wzięłam kęsa swojej potrawy. W środku aż wrzałam ze złości, a moje serce pękało właśnie na miliony kawałków, ale pozostawałam nie wzruszona. Horan wstał z krzesła i podszedł do nich, a Harry ruszył ku naszemu stolikowi.
- Alyssa ja.. - zaczął.
- Nie musisz mi się tłumaczyć, nie chcę wiedzieć kto to jest, bo mnie to naprawdę nie obchodzi. Jeśli ona jest dla Ciebie ważniejsza to idź z nią, ale mi daj spokój, cześć. - wstałam od stolika i odwróciłam się tyłem.
- Niall idziemy na lody? - uśmiechnęłam się. - Albo na shake'a?
- MilkShakeCity? - spytał szczerząc się.
- Czytasz mi w myślach. - odpowiedziałam i ruszyłam do auta.
- Zła jesteś na niego? - spytał,gdy ruszyliśmy.
- Skoro ona jest dla niego ważniejsza ode mnie to okej, tylko niech mnie da spokój. Mam dość bycia pomiotłem.  Zresztą nie chcę o tym rozmawiać. - powiedziałam z zawrotną szybkością.
- Odwiozę Cię do domu. - odezwał się. Dziękowałam w duchu, że nie chciał iść na tego shake'a. Musze poukładać myśli, albo po prostu spróbować wyrzucić to z myśli.
- Zostać z Tobą? - spytał, gdy dojechaliśmy pod dom.
- Nie, idę na motor. - uśmiechnęłam się.
- Als jest mokro i ślisko.. Nie rób tego. - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Wiem i o to właśnie chodzi. - odparłam i weszłam do domu.
Przebrałam się w strój Josh'a, jego buty, rękawiczki. Wyjęłam motor z garażu, wzięłam sporą gotówkę i kartę kredytową i pojechałam, daleko, bardzo daleko stąd.

* HARRY *

- Gdzie ona jest do jasnej cholery?! - wrzeszczałem.
- Najpierw olewasz ją, prowadzasz się z Bridgett a teraz co? Udajesz, że się przejmujesz?! - wykrzyczał do mnie Niall. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem... A tylko dlatego, że wypłynęło to z jego ust... Kochałem Bridgett nad życie, była moją najlepszą przyjaciółką... Gdy się w niej zakochałem wszystko się popsuło.. Zerwała ze mną kontakt, ale teraz wróciła... Wróciła i jest tutaj znowu, ze mną.
- Myślisz, że jak Als się teraz czuje? Znowu ją przeprosisz wszystko będzie okej i po jakimś czasie znowu będzie taka czy podobna sytuacja, bo wróci jakaś kolejna twoja laska? Ani trochę na nią nie zasługujesz. - blondyn nie mógł opanować złości. Po chwili wyszedł. Stałem jak wryty, ale po kilku minutach postanowiłem z nim pogadać.
- Als skarbie wreszcie odebrałaś. - usłyszałem uradowany głos blondyna, gdy chciałem wejść. Zatrzymałem się, żeby posłuchać.
- Tak daleko?! - uniósł głos. - Przyjechać po Ciebie? - dodał już znacznie ciszej.
- No dobrze.. a kiedy wracasz?
- Alyssa musisz wrócić! Nie możesz tam zostać na stałe! Als skarbie ja tęsknię... Proszę wróć... Dobrze jak dam rade to przyjadę. Tak w przeciągu kilku dni. Odezwę się wieczorem, trzymaj się mała. - zakończył rozmowę, a ja wszedłem do pokoju.
- Gdzie ona jest?! - wykrzyczałem.
- Nie powinno Cię to interesować. - odparł oschle.
- Pytam się! Musisz mi powiedzieć, bo to moja dziewczyna! - krzyczałem.
- Już niedługo. - perfidnie spojrzał mi prosto w oczy i wyszedł.
______________________________________________________________________________
Przepraszam, że dopiero teraz, ale miało być 13 komentarzy... A i tak nie było.. No więc ma być 13 komentarzy to pojawi się następny ;) Kocham i mam nadzieję, że ten się spodoba ;*